CORRECT LYRICS

Lyrics : Pategokolunia

Pategokolunia
Pategokolunia, pa, pa, pategokolunia

Pategokolunia, jakby się najadł szaleju
Zajebał bielunia albo się nakirał kleju
Jakby kurwa muchomora zżarł
Mordę darł na OIOM'ie, w bani fiesta del Mar
Jakby się najarał szałwii tej
Jeden solidny mach i kurwa auf wiedersehen
Co go karmi, czy to hajs, czy to fame - pytasz
"What's going on" - jak jakiś Marvin Gaye
What more can I say? I wouldn't be here today
If the old school didn't pave the way
Nie czekaj na żaden znak, wciśnij play
Nie pytaj co możesz mieć, wszystko miej
Hustl'uj z wiatrem jak chłopaki z Frisco Bay
To jest rap, a nie jakieś kurwa disco tape
Ej, witamy w pralni, wataszkowie lokalni
Ci jowialni koleżkowie fatalni
Jedyni swym vibe'em w dyni unikalni
Inni, hałasu winni, nienormalni
I nie ma zmiłuj jak przyjebią w palnik
Ci legend***i hetmani rapu armii, weź to ogarnij
(weź to ogarnij ziom)
Pategokolunia, pategokolunia
Pategokolunia, pa, pa, pategokolunia
Pategokolunia, pategokolunia
Pategokolunia, pa, pa, pategokolunia
Pategokolunia, pategokolunia
Pategokolunia, pa, pa, pategokolunia
Pategokolunia, pategokolunia
Pategokolunia, pa, pa, pategokolunia
Pategokolunia, pategokolunia

Pategokolunia, w głowie miesza mu się weed z haszem
Jakby zjadł bazę, popił absynt, całość przegryzł kwasem
Ma dziwną fazę, lot przed którym toast wznosi sake
I dziwnych kumpli co są Danger jak Blahzay Blahzay
Sam se jest szefem, fanem, zajawek z czasów kaset ma
I z tego kasę ma, każda z tych kaset drogowskazem
W chmurach niczym drapacze, niczym Apacze
Jego ziomem Hadouken co w bani wojnę ma jak Ares
Flow zimny jak areszt, nowy kawałek wlazł na talerz
To firestarter, fajerwerków mamy parę palet
I nie zostanie na kamieniu kamień
Ziom został piromanem, to dla tych, co jeszcze piją nad ranem
I słychać syreny wyją, chłopaki kryją się z gramem
Bloki niebieskie od świateł, jak kamikaze, ej
Tam czeszą basem ciężkim jak pobudka w poniedziałek
Wiesz co jest grane, nad miastem PDG spitfire
Pategokolunia, pategokolunia
Pategokolunia, pa, pa, pategokolunia
Pategokolunia, pategokolunia
Pategokolunia, pa, pa, pategokolunia
Pategokolunia, pategokolunia
Pategokolunia, pa, pa, pategokolunia
Pategokolunia, pategokolunia
Pategokolunia, pa, pa, pategokolunia
Pategokolunia, pategokolunia

I może mi skoczyć każdy jebany pisior
Choć żal mi tego kraju, niech się skurwysyny kiszą
Strzelają po próżnicy, robią boom jak kapiszon
I mógłbym przysiąc, że rodzajów flow mam z pięćdziesiąt
Fufi, fifty, tyle co Grey ma twarzy
Nim rozpierdalam wszystko co nietrudno zauważyć
Jestem jak słońce, nie podchodź, bo się sparzysz
Jaśniej nie błyśniesz, nieważne co byś zażył
Mów mi jaśnie panie, nim cię wyjaśnię chamie
I zrób hey jak te panie co mi robią właśnie śniadanie
Nie da się jaśniej, choć w sumie wolę ciemniej
Mocny nie tylko w gębie, ja wchodzę głębiej, ej
Niż te głąby, głośne jak trąby z Jerycha
Jebać prądy i trendy, kto ma wąty niech zdycha
Pategokolunia, pategokolunia
Pategokolunia, pa, pa, pategokolunia
Pategokolunia, pategokolunia
Pategokolunia, pa, pa, pategokolunia
Pategokolunia, pategokolunia
Pategokolunia, pa, pa, pategokolunia
Pategokolunia, pategokolunia
Pategokolunia, pa, pa, pategokolunia
Pategokolunia, pategokolunia

Ej, witamy w pralni, wataszkowie lokalni
Ci jowialni koleżkowie fatalni
Pategokolunia, pa, pa, pategokolunia
Pategokolunia, pategokolunia
Jedyni swym vibe'em w dyni unikalni
Inni, hałasu winni, nienormalni
Pategokolunia, pa, pa, pategokolunia
Pategokolunia, pategokolunia
I nie ma zmiłuj jak przyjebią w palnik
Ci legend***i hetmani rapu armii, weź to ogarnij