CORRECT LYRICS

Lyrics : Chropowato

Chropowato, chropowato
Chropowato (chropowato)
Chropowato, chropowato
Chropowato

Chropowato, jadę, bo wiem, że warto
Życie to nie Placebo, w chuju mam to
Jutro wciąż nieznaną kartą
Ja prę pod prąd, chyba (już) zbyt dobrze znam to, kumasz?

[Zwrotka 1'
Zapada wieczór, noc tuli plątaninę ulic
Życie stawką w puli, ja nie dam się zamulić
Nie będę ogona kulił, nie dam się ogłupić
PDG, DGE, mnie nie można kupić
Rap moim tonem, świat moim domem
Te noce to moje moce, nie wiem czy policzone
Za auta sterem, atmosferę chłonę, mam myśli szczere
Mam swoją drogę, idę w swą stronę
Bo podpisałem pakt z mikrofonem
Na bank nie utonę, chodŹ fatum bywa nieuniknione

Jadę chropowato
Jadę chropowato
Chropowato, jadę, bo wiem, że warto
Życie to nie Placebo, w chuju mam to
Jutro wciąż nieznaną kartą
Ja prę pod prąd, chyba (już) zbyt dobrze znam to, kumasz?

Kolejna noc, papieros, płynie prąd w membranę
I płyną chwile, niby inne, a takie same
Wisi księżyc gdzieś ponad ulicami
Na nich ludzie omotani, niby inni, a tacy sami
Za horyzontem majaczy jutro rano
I niby jest inaczej, a wciąż jest tak samo
Myśli plątanina, wyścig po złote runo
Znalazłem szczęście i je zgubiłem - trudno
Wiesz co? Chuj w to, chwile trwają krótko
Ludzie trwają krótko, smutki płyną z wódką
PDG to skrót yo, nie skończy się jutro
Bo nie od wczoraj trwa ma życiowa gra
Ajj, palę high i coś mi mówi gadaj
Nagrywaj te swoje bragga, niech im opada dolna szczęka
Nie wymiękaj jak brudny hip-hopu bękart
A przyszłość trzymaj w rękach
W rękawach miej asy, miej w kiejdach trochę kasy
Nie narzekaj, nie czekaj na lepsze czasy
Niech dudnią basy, ja budzę betonowe lasy ze snu
GURAL jest tu, weź to stestuj
Gadam bez kompleksów, bragga bez podtekstu
Uwaga, snuj wnioski z kontekstu
Z kodeksu wyciąg, mógłbym przysiąc
Własny pieniądz zawsze lepszy niż co miesiąc po tysiąc
A ja? chropowato, jadę, bo wiem, że warto
Życie to nie Placebo, w chuju mam to
Jutro wciąż nieznaną kartą
Ja prę pod prąd, już zbyt dobrze znam to

Chropowato, jadę, bo wiem, że warto
Życie to nie Placebo, w chuju mam to
Jutro wciąż nieznaną kartą
Ja prę pod prąd, chyba (już) zbyt dobrze znam to, kumasz?

Słyszysz? płynie czas, rysuję życia szkic
Nie ma nas, nie ma nic, ja nic nie rozumiem
Przyjmuję to tak jak umiem
Od narodzin do trumien, istnienia strumień płynie
Może minie, a może mi nie minie
Siebie winię, ciebie winię, na linie balans
W hałasie cisza, w ciszy hałas
Mówią jutro się zbliża, mi wczoraj jak balast ciąży
Samsara krąży, ego stara się nadążyć
Niewiedzą mądrzy, ci szybcy mogą nie zdążyć
Te stany przychodzą w nocy
Te rany lubią się jątrzyć, to nas łączy
Ja lecę dalej trasą bez znaków, życie miga tu
Pada deszcz, mokną kurwy na Pigalaku
Na zegarku 12:30 prawie
Gorzkie myśli trawię, wokół szumi gawiedź
Chropowato, jadę, bo wiem, że warto
Życie to nie Placebo, w chuju mam to
Jutro wciąż nieznaną kartą
Ja prę pod prąd, chyba (już) zbyt dobrze znam to, kumasz?

Chropowato, jadę, bo wiem, że warto
Życie to nie Placebo, w chuju mam to
Jutro wciąż nieznaną kartą
Ja prę pod prąd, chyba (już) zbyt dobrze znam to, kumasz?

Chropowato, jadę, bo wiem, że warto
Życie to nie Placebo, w chuju mam to
Jutro wciąż nieznaną kartą
A ja dalej prę pod prąd, zbyt dobrze znam to

Chropowato, jadę, bo wiem, że warto
Życie to nie Placebo, ja w chuju mam to
Jutro wciąż nieznaną kartą
A ja dalej prę pod prąd, prę pod prąd, kumasz?