CORRECT LYRICS

Lyrics : Brutal na telefon

Ona dzwoni do MUTANTA, szuka bohatera
Jej ziomek to fleja, tylko zgrywa biznesmena
Znowu wracam ranny, "jasne, spoko, wpadnij"
MUTANT brutal na telefon, jestem otwarty
Ona dzwoni do MUTANTA, szuka bohatera
Jej ziomek to fleja, tylko zgrywa biznesmena
Znowu wracam ranny, "jasne, spoko, wpadnij"
MUTANT brutal na telefon, jestem otwarty

Jak do mnie wchodzi widzi money na stole i plamę
Obok samary, mówi: "M-U-T, Ty zwariowałeś"
Potem se sypie z tego, pytam ją: "i po chuj grasz?"
Jedno sumienie, tego nie okłamiesz, resztę ta (ta)
Jak robi opatrunek gaszę już piątego peta
Ciepłe powiеtrze, okno, czerwiec, rеszta się zlewa
To taki wieczór, że wspominki będą jeszcze nie raz
Nie włączaj wiadomości bambi, znów była afera
Nie, nie chcę zmienić życia, czemu o to znowu pytasz (czemu?)
Masz ładną buzię, w dupie mam, że Twój stary to gliniarz
Nie znosisz chuja, mam problemy większe tak jak [?]
Z cyferek na psy to pamiętam tylko pierwsze dwie (dwie)
Choć marzy jej się, że przejdę na dobrą stronę kiedyś (kiedyś)
To i tak nie odmawia tych splamionych krwią pieniędzy
W nocy koszmary, ale śnię po cichu tyle lat (lat)
Moje ofiary i przeklęty Morfeusz jak brat
Ona dzwoni do MUTANTA, szuka bohatera
Jej ziomek to fleja, tylko zgrywa biznesmena
Znowu wracam ranny, "jasne, spoko, wpadnij"
MUTANT brutal na telefon, jestem otwarty
Ona dzwoni do MUTANTA, szuka bohatera
Jej ziomek to fleja, tylko zgrywa biznesmena
Znowu wracam ranny, "jasne, spoko, wpadnij"
MUTANT brutal na telefon, jestem otwarty

Nie mogę wpaść do siatki, piłka parzy, chcę być celny
Ale w tej branży masz się odbijać od słupków rtęci
Mam kilka panien, co wpadają, łaszą się do piersi
To są sprawdzone suki, zagryzą jak szczeka [?]
Nie płacę za kobiety, choć chcą, bym wypłacał lepy
Przemoc mnie przemęczyła, a ta chce się z gejem pieprzyć
Biedak, jestem gruboskórny i dlatego cienko piszczysz
Nie wyszło nic przypadkiem, życie odbiłem od wizji
I wcześniej od zgliszczy, i wszystkiego co mnie wytarło
To słabe rączki zawsze pierwsze się tu wyprzedają
Papier jest policzony, kapitał jest bezpieczny
Nie jestem typem, co na dołku znów dostaje sepsy
Powoli świta bracie, ona śpi na tapczanie
Już dwa nieodebrane, dziś mam jakąś rozprawę
Niech papuga ogarnie, bo znowu się nie stawię
Cały dzień zajebane, topimy typa w stawie
Ej, pobudeczka bambi, papi leci robić papier
Ona dzwoni do MUTANTA, szuka bohatera
Jej ziomek to flet, tylko zgrywa biznesmena
Znowu wracam ranny, "jasne, spoko, wpadnij"
MUTANT brutal na telefon, jestem otwarty
Ona dzwoni do MUTANTA, szuka bohatera
Jej ziomek to flet, tylko zgrywa biznesmena
Znowu wracam ranny, "jasne, spoko, wpadnij"
MUTANT brutal na telefon, jestem otwarty